
Stowarzyszenie Jeździeckie
im. 4 Pułku Strzelców Konnych Ziemi Łęczyckiej
Reportaż
Rajd na szaniec Hubala
Zapowiada się piękny dzień, jest 28 kwietnia. Patrzymy w niebieskie, bezchmurne niebo - dobrze, że będziemy większość czasu w lesie. Pada komenda „Do wsiadania! Na konia!”.
I tak oto z trzech różnych miejsc w lasach przysuskich ruszyły grupy konne szlakiem działania i przemarszów oddziału majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala”. Cel – Anielin, Szaniec. Miejsce, gdzie 30 kwietnia 1940 roku, poległ Hubal. Z Klewa ruszył pododdział Hubalczyków, z Ruskich Brodów 7 Pułk Ułanów Lubelskich, a z Przysuchy sekcja ze Szwadronu Radomskiego 11 Pułku Ułanów Legionowych oraz strzelec z 4 PSK z Gostynina. Razem na szlaku 23 konie.
Mijamy niedaleko Stefanów, Budy, zajeżdżamy do Gałek. Tam krótka chwila przy pomnikach i tablicach upamiętniających mord ludności cywilnej przez hitlerowców, jedziemy dalej...
Kiedyś szlaki dzikie, nieuporządkowane, czasem trudno dostępne - teraz szerokie leśne aleje, wysypane żwirem. Nie, to nie dla nas, szukamy innych dróg. Cały czas mamy świadomość, że idąc leśnymi duktami, poruszamy się po śladach końskich kopyt hubalowego oddziału. Raz po raz przemyka dzika zwierzyna, co jakiś czas pojawia się przydrożny krzyż. „Tak, to mogiła z wojny, opiekuję się tą i innymi” – mówi Jurek Gapys, który został oddelegowany przez Hubalczyków jako przewodnik dla radomskiej sekcji. Chwila na popas, krótkie telefony z lokalizacją pozostałych grup, jest dobrze. Mijamy Gielniów, wjeżdżamy regulaminowym szykiem do Drzewicy. Ludzie przystają, pytają, odpowiadamy. Niektórzy kręcą głową, wiemy - różnie się to mówiło o majorze, jedziemy dalej i meldujemy się na noclegu.
Pobudka, szybko, musimy zdążyć do Poświętnego, nadkładamy jednak drogi by stanąć na Bielawach, miejscu gdzie stała leśniczówka, w której przebywał Hubal. Stała, bo już jej nie ma. Mamy Poświętne, szukamy wzrokiem ppłk. Mariana Zacha, honorowego Hubalczyka. Jest. Krótki, wzorowy meldunek, dołączamy do Hubalczyków i kierunek Anielin, na Szaniec. Jesteśmy na miejscu, trochę zaskoczeni widokiem. Telewizja, prasa, mnóstwo oficjeli. Ułani trochę szepczą, „my tu dla majora, złożyć hołd...”. Na szczęście szybko się skończyło, wieniec i znicze zapalone. Zaczynamy nasze, ułańskie, uroczystości, trochę niezapowiedziane, ale bardzo symboliczne i wzruszające. Ułan Tomasz Łumiński przy szańcu oświadczył się swojej Marysi. Przyjęła oświadczyny, były brawa, życzenia, potem ułan ze szwadronu radomskiego, Jacek Fryśkowski, z rąk swojego dowódcy, otrzymał odznakę 11 Pułku Ułanów Legionowych. Dumny, że w tym miejscu ją otrzymał. Widać radość, takich nam ułanów trzeba. Krótki, paradny galop przed zebraną widownią. Czas szybko mija, rozmawiamy o Hubalu, jego żołnierzach, o tym jak sobie dawali radę w trudnych, wojennych warunkach, o tym jak byli ubrani, umundurowani, uzbrojeni.
Późne popołudnie, ale rajd szlakiem Hubala jeszcze się nie zakończył. Wieczorem na polanę przed szańcem zajechał Szwadron Świętokrzyski im. mjr. Hubala z Kielc. Cel – hołd dla majora i pełnienie przez cały dzień - 30 kwietnia - warty honorowej. Warta złożona z ułanów z Kielc i Radomia trwała do północy.
Czołem majorze! Pamiętamy o Tobie!
W przyszłym roku o tej porze znowu zjadą się sekcje konne, znowu lasy przysuskie i opoczyńskie ugoszczą ułanów, którzy będą podążać do miejsca, gdzie poległ major Henryk Dobrzański „Hubal”.
Tomasz Szulfer




